Nurkowania zakończone. Trochę nam się zmienił rytm dnia, bo pobudka była codziennie o szóstej rano i chodziliśmy spać o 21.00 :-). Świetne towarzystwo, fantastyczne miejsca i niesamowite szczęście w kwestii tego, co udało nam się zobaczyć pod wodą. Trudno jest zebrać wszystko po 5 dniach, więc wrzucę tylko fotki. Niestety nie mam możliwości skopiowania danych z GoPro na tablet, więc tylko to co nad wodą.
niedziela, 16 listopada 2014
wtorek, 11 listopada 2014
poniedziałek, 10 listopada 2014
Khao Lak
Drugi dzień w Khao Lak. Zostaliśmy w dwójkę z Asią, żeby zabrać się za zwiedzanie podwodne Similanów. Piotrek z Olą relaksują się na wyspach południowej Tajlandii. Zajęcia kursu OWD Asi zaczynały się dzisiaj o 10.00, ale jak to pracownicy KRD o siódmej już byliśmy na nogach :p. Biedna Asia została dzisiaj zalana teorią nurkowania i już nie pamięta chyba jak się nazywa :). Ja zrobiłem dzisiaj kurs nitroksowy i przez całe safari będziemy z Danielem, naszym divemasterem-amerykaninem, nurkować na 34% tlenu. Praktycznie wszystkie sajty są na około 30 metrach głębokości, a ta mieszanka pozwoli nam posiedzieć tam dłużej. Asia dała się też namówić na kurs AOWD właśnie ze względu na głębokość. Musi być epicko, bo mnie dziewczyna zabije :p. Daniel zabrał nas dzisiaj do tajskiej knajpy z mega tanim żarciem i do tego ostrym. Było naprawdę smaczne. Wreszcie trafiliśmy na ślad dobrej i taniej Azji, za którą tęskni Piotrek :).
niedziela, 9 listopada 2014
Khao Lak
No i w końcu upragnione Khao Lak. Nie bez przebojów, jak to z Air Asia. Dwa loty i dwie zmiany bramek w ostatniej chwili, przez co oba loty były opóźnione. Najgorszy jednak był szok po wyjściu z lotniska na Phuket. Zimnoooo! Do tego deszcz. Dramat. W Khao Lak jest trochę lepiej, ale nie wiem co to będzie dalej z tymi nurkowaniami :P. Na szczęście mają tu świetne masaże tajskie za 30 PLN :). Obczailiśmy też niezły hotel z ceną 450 PLN za noc, ale nie ma w holu cymbalistki, więc jest gorszy od mojego z Kambodży :P. Plaża piękna. Ludzi nie ma. Nasz hotel jest trochę tańszy, ale bardzo klimatyczny, z fantastycznym barem. Żeby tylko pogoda dopisała...
sobota, 8 listopada 2014
Saigon vel Ho Chi Minh City
Jesteśmy w Hocziminowicach, jak to mówi Piotrek. Miasto różni się od Hanoi jak Wrocław od Łodzi ;). Jesteśmy już dość zmęczeni łażeniem i zwiedzaniem, więc zbyt wiele nie zobaczyliśmy. Zjedliśmy obiad złożony z owoców morza. Węża nie mogliśmy nigdzie znaleźć, a pies wygląda ohydnie. Ja w końcu kupiłem zegarki :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
O 6.30 wyruszyliśmy z Wrocławia zabierając po drodze kilka osób z Opola (8.00) i z Gliwic (10.00). Około 10.30 dotarliśmydo Woszyc - miejsca...
-
Rano zjedliśmy nawet niezłe śniadanie w hotelu i pojechaliśmy do centrum. Odwiedziliśmy też sklep obok i znaleźliśmy marzenie Pauli. O 9.00 ...
-
Dzień 1 (sobota) W sobotę chwilę po 21.00 wylądowaliśmy na lotnisku w Alicante. Było trochę zamieszania z poszukiwaniem roweru, bo okazało s...