Poszliśmy na górską wycieczkę z naszą przewodniczką - Mai, do jej, oddalonej od Sapa około 15 km, wioski. Niestety widoki były marne przez mgłę i obfite opady. Parę razy się wyglebaliśmy po drodze, tak było ślisko. Poznaliśmy przy okazji Brytyjczyka - Bena. Świetny gość, dużo z nim gadałem, bo okazało się, że mamy podobne zainteresowania i poczucie humoru :). Pon też nie rozumie dlaczego ludzie oglądają Dr. Who :). Na koniec wycieczki mgła trochę odpuściła i zobaczyliśmy kawałek tarasów ryżowych. Zjedliśmy obiad przygotowany przez Mai i jej męża, trochę porozmawialiśmy i wróciliśmy na skuterach do Sapa, żeby nie spóźnić się na autobus do Lao Cai. Zaraz jedziemy więc kończę :).
wtorek, 4 listopada 2014
-
O 6.30 wyruszyliśmy z Wrocławia zabierając po drodze kilka osób z Opola (8.00) i z Gliwic (10.00). Około 10.30 dotarliśmydo Woszyc - miejsca...
-
Rano zjedliśmy nawet niezłe śniadanie w hotelu i pojechaliśmy do centrum. Odwiedziliśmy też sklep obok i znaleźliśmy marzenie Pauli. O 9.00 ...
-
Dzień 1 (sobota) W sobotę chwilę po 21.00 wylądowaliśmy na lotnisku w Alicante. Było trochę zamieszania z poszukiwaniem roweru, bo okazało s...