piątek, 7 listopada 2014

Hoi An

Na dziś zaplanowaliśmy wycieczkę lewą taryfą do kompleksu świątyń My Son. Osobiście nie polecam, szczególnie w porównaniu z Kambodżą. Wszystko rozwalone, głównie przez amerykanów. Długo tego nie zwiedzaliśmy i dzięki temu, że stronimy teraz od zorganizowanych wycieczek polecanych przez przewodniki, zaoszczędziliśmy kilka godzin jazdy autokarem, który obwozi wszystkich najpierw po sklepach i restauracjach. Wróciliśmy szybko do Hoi An na obiad i postanowiliśmy wybrać się na plażę. Jest ona oddalona o 4 km od centrum, więc trzeba było wybrać jakiś środek transportu. Zdecydowaliśmy się wynająć skutery. W Wietnamie ruch uliczny to chaos, a prawa jazdy inne niż wietnamskie nie są akceptowane. Więc na pełnym nielegalu jeździliśmy sobie po okolicy. Dla mnie to był w sumie pierwszy raz na skuterze. Fajnie się walczyło na drodze :). Plaża była nawet czysta, a woda przypominała bałtycką, pomijając temperaturę. Po takim leżakowaniu szykujemy się na kolejny etap podróży - Sajgon, czy też Ho Chi Minh City.