poniedziałek, 26 sierpnia 2013

W oczekiwaniu na MH 0005

Pani w Lufthansa Services dała mi taką tajemniczą karteczkę z rezerwacją i numerem bramki lotu do Kłala. Z tego co widziałem, to każdy to dostał. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć, jakie mam miejsce w samolocie. Moja niezawodna intuicja uratowała mnie od kolejnej wtopy. Wszyscy poszli do bramki, a ja wyszedłem z lotniska i poszedłem do check-outu Malaysian. Oczywiście dopiero tam przydzielono mi konkretny numer miejsca.
Zjadłem sobie Whoppera za 35 PLN i od razu wszystko mi przeszło. Generalnie to śmiać mi się chce. Kiedyś to bym chyba zwinął się w kłębek w jakimś kącie i odmówił dalszej współpracy.
Będę musiał kupić sobie jakieś ciuchy w KL, bo jak znam życie to Luftwaffe przyśle mi moje po wylocie na Phi Phi. Niestety, Kasia mówi, że ceny ciuchów w KL wcale nie są takie niskie jak wszyscy dookoła opowiadają, chyba że na tradycyjne malajskie ubrania. Hello? thrift-shop psychology i strzele sobie takie tradycyjne malajskie ciuchy :). Będzie beka.