środa, 28 sierpnia 2013

Zwiedzanie, cz. 1

Dzisiaj po raz pierwszy ruszyłem na centrum KL. S. podwieźli mnie na stację kolejki, która jedzie w kierunku KL. W sumie ok. 40 kilometrów, 2 przystanki, 20 minut i ok. 9 PLN za przejazd. Kolejka dojeżdża do stacji KL Sentral, która jest swego rodzaju hubem komunikacyjnym. Stamtąd ruszyłem metrem do Petronas Towers, stacja KLCC. Metro kosztuje ułamek ceny pociągu – 1,50 PLN za dobre kilka stacji (ok. 15 minut jazdy). Po drodze obejrzałem sobie trochę Kuala Lumpur i pozostałe części metropolii, dopóki metro nie zagłębiło się w ziemię. Jest sporo syfu, nie bardzo dbają tutaj o pozory, nawet w samym centrum. Widziałem też pana sikającego na budynek jak w klasycznej Polsce.
Wysiadłem na KLCC i rozglądam się za Petronas Towers. W okolicy nic nie ma, tylko jakaś galeria – Suria. No więc wchodzę do środka. Szukam wifi. Kiepsko. Informacja mówi, że darmowe wifi jest w jednej z kawiarni. Poszedłem tam na śniadanie, ale ceny mnie zabiły, do tego net mocno ograniczony, bo tylko FB działa. Wyszedłem nie zostawiając tam ani grosza. Kupiłem jakąś bułkę, która wyglądała ładnie, miała być ostra i z kurczakiem. Śmierdziała niemytym bezdomnym i powodowała u mnie odruch wymiotny. Po wątpliwym posiłku, wróciłem do poszukiwań Petronas Towers. Przy wyjściu z galerii zobaczyłem wejście do filharmonii Petronas i to dało mi do myślenia. Po wyjściu okazało się, że cały czas byłem w budynku Petronas, tylko byłem tak blisko, że nie byłem w stanie zauważyć wież. Szybka akcja i zarezerwowałem miejsce na 14:00 na wejście na Sky Bridge (poziom 43) między wieżami oraz na piętro obserwacyjne (poziom 83). Kosztowna impreza, bo kosztuje to ~80 PLN. Raz się żyje. Zawsze sobie odmawiałem, to teraz zwiedzamy na maksa. Ta 14:00 rozwaliła mi trochę plan, bo liczyłem, że ruszę na wieżę prawie od razu, natomiast było to ostatnie miejsce na ten dzień. Zacząłem kombinować i postanowiłem pójść w stronę głównego meczetu Masjid Jamek oraz dzielnic chińskiej i indyjskiej. Zajęło mi ze 30 minut znalezienie siebie na mapie oraz drogi do meczetu. Bez Google Maps nie daję rady. Przeszedłem kilka stacji metra na piechotę i dotarłem do meczetu. Zamknięty do zwiedzania dla turystów. Trudno. Obfotografowałem miejsce dookoła i ruszyłem w stronę Merdeka Square – malowniczego placu, gdzie miała miejsce deklaracja niepodległości Malezji, a gdzie kiedyś było boisko do krykieta Brytyjczyków. Fantastyczne miejsce, chyba pierwsze, które tak naprawdę spodobało mi się w KL. Stamtąd poszedłem w stronę chińskiej dzielnicy, gdzie wreszcie udało mi się zdobyć starter prepaid U-mobile, malezyjskiej sieci GSM. Miesiąc aktywności, 200 minut, 500 MB Internetu 1 Mb za 29 PLN. Zaraz obok był ryneczek z tzw. badziewiem. Zlokalizowałem typa z zegarkami i zaczynamy zabawę. „Podoba Ci się któryś?” „No nie wiem, może ten?” „Cena to 169, ale jako, że jesteś pierwszym klientem to może być 149.” „Dam 20.” „O nie, to może inny?” „No w sumie, inne mi się nie podobają, do widzenia.” „Czekaj, czekaj – 110”. „Dam 20.” „A te Ci się nie podobają?” „Nie, no trudno, dziękuję.” „Ale to świetna jakość, 5 lat gwarancji.” „Dam 20.” „Cena rynkowa to 199, ale sprzedam Ci za 90.” „Dam 20.” „No dobra, 60.” „Max 30.” „45” „35, ok?” „Ok.” Całkiem fajny ten zegarek, a najtańszy w Decathlonie kosztuje 49,99 :). Zegarek pozwolił mi uświadomić sobie, że już czas wracać do Petronas Towers na zwiedzanie. Wróciłem metrem, żeby się nie spóźnić. Poszwędałem się jeszcze po galerii, wypiłem shake’a w sklepie z donatami i ustawiłem się w krótkiej  kolejce do wejścia na wieżę. Cała operacja jest sto razy lepiej zorganizowana, niż wejście na Empire State Building. Nie traci się całego dnia na stanie w kolejce, a i widoki są ciekawsze, szczególnie z poziomu 83 (ponad 400 m). Ponieważ zwykle nie mam żadnych zdjęć z wyjazdów, na których jestem, to kupiłem sobie mega obciachową fotkę na tle photoshopowanych wież Petronas. Pan, chciał mi jeszcze wcisnąć magnesy na lodówkę z moją facjatą jako prezent dla znajomych, ale ustrzegłem was przed wątpliwą przyjemnością przygotowywania posiłku zaraz po spojrzeniu na moją gębę ;). Przeszedłem się jeszcze po parku obok centrum i wróciłem na stację Putrajaya/Cyberjaya, gdzie umówiłem się z S.. Zabrali mnie do mega smacznej knajpy indyjskiej. Jednak chińszczyzna ani malajszczyzna, choć dobra, nie smakuje tak dobrze jak indyjskie żarcie. Niebo w gębie… Butter Chicken, Tikka Masala, Nany… mmm…
Mam problemy z Internetem, więc z wrzucaniem zdjęć będzie kiepsko. Dorzucę później, więc stay tuned.

Ok, obiecane fotki:

Petronas Towers:

Wewnątrz galerii Suria:

 Uliczka z torami metra:

Zamknęli mi :(:

Merdeka Square:

Merdeka Square:

Merdeka Square, przyjaźnie nastawieni gimnazjaliści + Harry Potter:

Merdeka Square:

Syfek w centrum:

Uliczka z handlarzami, gdzie kupiłem zegarek:

Masjid Jamek upolowany ze stacji metra:

Sklep z donatami:

Donat "Alien":


Widok ze Sky Bridge:

Sky Bridge:

Widok z poziomu widokowego:

Park obok Petronas Towers:

Widok na centrum z metra:

Indyjskie żarcie!

Sączę świetny napój limonkowo-miętowy:

 Kara za palenie na stacji - 2 lata albo 10 tys. PLN:

Zegarek za 35 PLN: