Dziś bez szaleństwa, bo zajmujemy się Kubą osłabionym długą nieobecnością w pracy :). Byliśmy na lunchu niedaleko na czymś co się nazywa "Dim Sum" (w wolnym tłumaczeniu: "śniadanie"). Są to swego rodzaju przeróżne pierożki robione na parze na słodko i na słono. Siada się przy stoliku, a po restauracji jeżdżą kelnerzy z wózkami. Łapie się takiego kelnera, wybiera półmisek, a on wpisuje na kartę naszego stolika co wzięlismy. Z taką kartką idzie się na koniec do kasy i płaci się naprawdę niewiele za sporą ucztę.
niedziela, 8 września 2013
-
O 6.30 wyruszyliśmy z Wrocławia zabierając po drodze kilka osób z Opola (8.00) i z Gliwic (10.00). Około 10.30 dotarliśmydo Woszyc - miejsca...
-
Rano zjedliśmy nawet niezłe śniadanie w hotelu i pojechaliśmy do centrum. Odwiedziliśmy też sklep obok i znaleźliśmy marzenie Pauli. O 9.00 ...
-
Dzień 1 (sobota) W sobotę chwilę po 21.00 wylądowaliśmy na lotnisku w Alicante. Było trochę zamieszania z poszukiwaniem roweru, bo okazało s...