piątek, 13 września 2013

Siem Reap, dzień 3

Dzisiaj zwiedzałem khmerskie świątynie do porzygu. Przekręciłem licznik w aparacie i zapełniłem w całości 8 GB kartę pamięci. Początkowo zdałem się na Chanę w kwestii wyboru świątyń, bo jest tu tego od groma. Potem podjechaliśmy jeszcze do kilku, które sugerował Lonely Planet. Jak zwykle, były to te gorsze. Do tego na mapce z LP nie było tych najfajniejszych. Po raz ostatni korzystam z LP. Zawiodłem się w Budapeszcie, zawiodłem się w Siem Reap i zawiodłem się w KL. Lonely Planet ssie koniowi. Głównie jeżeli chodzi o żarcie.

1. Na początek Angkor Wat - gigantyczny kompleks ze świątynią/grobowcem króla Suryavarmana II. Miało to być Niebo na Ziemi. Cały kompleks otoczony jest fosą o szerokości 190m i obwodzie 4 x 5,5 km. Jest naprawdę ogromny.







2. Drugą świątynią był Bayon. Jest to świątynia postawiona przez króla Jayavarmana VII, jako główna świątynia w centrum miasta Angkor Thom. Charakterystyczne dla niej są liczne twarze umieszczone na wieżach. Jest ich mnóstwo i mają zagadkowy wyraz twarzy, prawie jak Mona Lisa ;). Drugą cechą wyjątkową dla tej świątyni jest seria płaskorzeźb na zewnętrznym murze przedstawiająca typowe codzienne zajęcia Khmerów z XII wieku. Bezcenne źródło informacji dla historyków.







3. Przejazdem obejrzałem sobie Taras Słoni



4. Kolejną była świątynia nie uwzględniona na mapie LP - Ta Keo. Masakrycznie niebezpieczna, ze względu na megastrome podejście pod górę - 45 metrów. Jest to świątynia postawiona przez Jayavarmana V - króla, który postawił drugą ze świątyń, która podobała mi się najbardziej - Ber Rut.


5. Nadszedł czas na gwóźdź programu - Ta Prohm. Świątynię oblegają tłumy z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że powoli pożera ją dżungla. Drugi - kręcili tu... tfu... Tomb Raidera.






6. Banteay Kdei - mało istotna z punktu widzenia LP. Dawna świątynia buddyzmu z okresu panowania Jayavarmana VII.



7. Ber Rut - zaraz po Beng Melea jedna z ładniejszych. Brak informacji w LP.





8. Preah Khan. Świątynia, która jest równocześnie miejscem kultu buddyzmu i hinduizmu. Propozycja od LP. Taka sobie.




9. Neak Poan. Takie "cuś". Kolejna rekomendacja LP. Można było podejść sobie mostkiem i zza płotu zobaczyć kawałek frontu budyneczku na środku basenu.



10. Zaraz po obejrzeniu Neak Poan złapał nas deszcz. Poczekaliśmy 15 minut jak radził Chana i pojechaliśmy dalej, bo faktycznie prawie przestało padać. Uparłem się, że jeszcze chcę obejrzeć świątynię Baphuon, której renowację rozpoczęli Francuzi zaraz przed dojściem do rządów Czerwonych Khmerów (komuna Panie). Rozebrali najpierw cały budynek na kawałeczki i zaraz po tym zostali wypędzeni przez CK. Wszystkie zapisy archeologiczne zostały spalone. Teraz próbują to wszystko poskładać, ale te puzzle są dość trudne ;). Niestety w trakcie zwiedzania złapał mnie monsunowy deszcz :). Pomimo parasolki zmokłem do suchej nitki.



Pogadałem sobie dzisiaj z kierowcą. Opowiedziałem mu o życiu w Polsce, a on podzielił się wiedzą o Kambodży. Żałuję, że nie spytałem go o wiek, ale wyglądał na maksymalnie 15 lat. Chłopak wynajmuje mieszkanie z kolegą do spółki za $20 dolarów od osoby miesięcznie. Jak się nudzi to siedzi na necie, albo idzie ze znajomymi na karaoke i bronki. Uwielbia piwo i nienawidzi fajek. Przybiliśmy sobie piątkę :).
Po powrocie do miasta okazało się, że tu też padało - ulice miejscami miały spokojnie 20 cm wody wylewającej się za krawężniki.
Zjadłem słabe Kambodżańskie Curry (z ichnimi ziemniakami), poszedłem na piwo do Angkor What? i wróciłem wykończony i mokry do hotelu.
Zapomniałbym - w Angkor Thom można było przejechać się słoniem za $20. Podziękowałem.

Słonik:


Procesja buddystów:

Chana:

Hol w Borei Angkor:

Obsługa i cymbalistka z hotelu:

Hol:

Stara część holu:

Bonus. Ja w szaleńczo seksownym i mega nieprzyjemnym w dotyku szlafroku z hotelu: