środa, 11 września 2013

Siem Reap

Przez to, że mieszkam w takim a nie innym hotelu wszystkie negocjacje cenowe zaczynają się od 300% ceny właściwej i nawet nie ma mowy żeby zejść poniżej 200%. Masakra.
Byłem dzisiaj w pływającej wiosce. Obraz nędzy i rozpaczy. Co chwilę podpływały łódeczki z dziećmi błagającymi o pieniądze w zamian za fotkę z wężem, albo puszkę napoju. W wiosce mieszka 6000 osób, w tym sporo sierot, którymi opiekuje się kościół. Wioska podróżuje wgłąb jeziora w miarę jak opada poziom wód (może to być nawet 5 metrów). Żyje głównie z połowu ryb, ale też z turystów.
Wszamałem dzisiaj talerz wędzonego mięsa z węża. Pyszności. Trochę jak krzyżówka kurczaka z wędzoną rybą. Świetna przekąska do piwa :).
Na wieczór Chana zabrał mnie na Pub Street - ulicę, na której powstało tyle knajp i restauracji, że zmienili jej nazwę na Pub Street. Jest tu słynny pub "Angkor What?", którego nazwa nawiązuje do największej świątyni "Angkor Wat" ("Świątynia Stolicy"). Na kolację zjadłem sobie lokalne danie. "Lok Lak" to wołowina ze smażonymi warzywami i ryżem z dodatkowym sosem limonkowym. Oceniłbym na 6/10.
Zaraz przy Pub Street jest Night Market. Kupiłem sobie zegarek :).

Kościół pływającej wioski:

Fotka za $1:

Fotka i przewodnik za $7:


Farma aligatorów:

Piesio:

Pływająca wioska. Jest supermarket i łódka ze stołami bilardowymi:


Wędzony wąż:

Szkoła:

Wnętrze kościoła:

Lok lak i piwo Angkor:

Pub St.:

Angkor What?:

Tandetne oświetlenie mostu: