niedziela, 1 września 2013

Phi Phi, dzień 2

Chyba już czas się przyznać, że celem wyjazdu na Phi Phi od początku było ukończenie kursu nurkowania PADI Open Water Diver.
Dzisiaj cały dzień mieliśmy zajęcia. Najpierw, rano, na basenie, a potem ok. 13 w oceanie. W klasie jesteśmy tylko ja i Kuba, a naszą instruktorką jest Jess - australijka, która mieszka tu od roku.
Zajęcia na basenie, to głównie ćwiczenia teorii, którą przerobiłem jeszcze w Polsce. Z tajemniczych względów obaj tak dobrze sobie z tym radziliśmy, że nie musimy przychodzić już jutro, bo cały materiał PADI zrobiliśmy w jeden dzień - nie było sensu robić powtórek. Jestem naprawdę z siebie zadowolony, bo udało mi się zdać test pływacki (200m dowolnie) i test unoszenia się na wodzie (10 minut bez pływania).
Zaraz po pierwszej części zajęć poszliśmy na genialnego chicken burgera polecanego przez naszą przesympatyczną instruktorkę, po czym udaliśmy się na statek, żeby odbyć planowane 2 nurkowania w oceanie. Powtórzyliśmy parę ćwiczeń na głebokości 12m, w tym awaryjne oddychanie i ściąganie maski pod wodą, po czym udaliśmy się na "zwiedzanie". Na pierwszym nurkowaniu "spaliłem" swoją butlę dość szybko - w 35 minut. Za bardzo wymachiwałem nogami. Drugie było już dużo lepsze - 50 minut i widziałem 2 wielkie żółwie. Niestety bez certyfikatu nie mogłem robić zdjęć, więc musicie poczekać na moment, jak już dostanę papierek :). Ktoś w PL nakręcił mnie na nurkowanie nocne, więc spróbujemy też i tego ;).
W przerwie między nurkowaniami zjedliśmy smaczny obiadek na ślicznej plaży, szkoda jednak, że tak zanieczyszczonej przez turystów. Generalnie wszystko tu wygląda ładnie na obrazku, a w rzeczywistości śmierdzi syfem, który jest pochowany za ładną fasadą.

Zajęcia na basenie:

Mnóstwo tu kotów. Większość jest na coś chora:

Prawdziwy azjatycki burger:

Knajpa burgerowa:

Łódka konkurencji nurkowej:

Kuba dumny, że narysował kutasa na plaży, gdzie jedliśmy obiad:

Dzień najlepiej zakończyć Long Island Ice Tea:

Tak napadało w ciągu godziny: